„Zimna wojna” to jeden z tych filmów, które na długo pozostają w pamięci widza. Nagrodzony na tegorocznym festiwalu w Cannes obraz Pawła Pawlikowskiego można było obejrzeć także podczas festiwalu filmowego w Kazimierzu. Projekcja była jeszcze bardziej atrakcyjna, gdyż pojawiła się na niej odtwórczyni roli Zuli – Joanna Kulig. Po seansie w Salonie Black Red White odbyło się spotkanie z aktorką, na które podobnie jak na projekcję przybyły tłumy.
Jak Joanna Kulig pracowała nad swoją rolą? Czy postać Zuli była trudna do odegrania?
- Już kiedy przeczytałam scenariusz zachwyciłam się tą rolą – mówi Joanna Kulig. – Było to bardzo duże wyzwanie. Na pewno w budowaniu tych poszczególnych etapów pomogło mi to, że film był kręcony chronologicznie. Dzięki temu nie było takich sytuacji, że jednego dnia kręcimy wczesny etap, a następnego ostatnią scenę filmu. Pewne rzeczy mogły w nas dojrzeć, byliśmy bardziej do kolejnych scen przygotowani.
Główna bohaterka zmienia się na przestrzeni tych 15 lat, kiedy toczy się akcja filmu. Zmienia się też jej relacja z partnerem...
- Zula ma za sobą trudną przeszłość, była w poprawczaku, ale jest bardzo sprytną osobą – mówi Joanna Kulig. – Dostając się do tak dużego zespołu, jakim jest „Mazurek”, przebywa w otoczeniu wielu ludzi, jakby była w wielkiej rodzinie, której nigdy nie miała. Nie czuła się samotna, czego doświadczyła później na emigracji. I o ile w pierwszym etapie koncentrowałam się głównie na muzyce, bo nie było potrzeby robienia jakichś analiz psychologicznych, to później sytuacja robiła się coraz trudniejsza i odbyłam wiele rozmów z reżyserem na temat inspiracji. Oni, Zula i Wiktor, ciągle nie mogli się spotkać, tak bardzo się kochali, a jednak wszystko tragicznie się kończy. I to było bardzo trudne, bo zarazem piękne i smutne, najtrudniejsze emocjonalnie.
Padały również pytania o najciekawszą i najtrudniejszą scenę w filmie, o samo zakończenie: dlaczego właśnie tak musiała się skończyć ta historia wielkiej miłości? Ale były także opowieści Joanny Kulig o okresie studiów w szkole teatralnej, o śpiewie zawsze obecnym w jej życiu a także o festiwalu w Cannes. Aktorka zdradziła też, że w przygotowaniach do „Zimnej wojny” swój udział miał także Kazimierz Dolny. Jaki?
- Reżyserka castingów jeździła po różnych miejscach i nagrywała muzykę ludową, śpiew – mówi Joanna Kulig. – Była też na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu. I większość tych muzyków, których widzimy w filmie, została wypatrzona właśnie tu, w Kazimierzu.
„Zimną wojnę” nadal możemy oglądać w polskich kinach. Będzie ona też prezentowana na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie odbędą się projekcje jeszcze dwóch innych produkcji z udziałem Joanny Kulig: „Kler” Wojtka Smarzowskiego (premiera: wrzesień) oraz „Siedem uczuć” Marka Koterskiego (premiera: październik).
Dwa Brzegi'18