Właściwie takiej zimy jeszcze u nas w tym sezonie nie było. I po kilku dniach obiecującego, prawdziwie wiosennego, ciepełka nikt się jej już raczej nie spodziewał. Wprawdzie zapowiadano mróz i opady śniegu, ale doświadczenia ostatniego tygodnia automatycznie wykluczały zamiecie i zawieje śnieżne. No bo jak można było to przypuszczać, gdy wiosna za progiem, a jej pierwszy dzień niemal tuż po niedzieli?
III Kazimierska Całonocna Droga Krzyżowa odbyła się mimo nawrotu mocno zimowej aury. Na szlak wyruszyło blisko sześćdziesiąt osób. Trasę jednak skrócono o ponad połowę i zmieniono jej przebieg. Ostatecznie pielgrzymi szli głównie wąwozami, by zminimalizować działanie przenikliwego wiatru ze śniegiem.
- Najtrudniej chyba było pod koniec, jak schodziliśmy z Gór ulicą Zamkową – mówi Katarzyna Gurmińska, nasza była redakcyjna koleżanka, która w Kazimierskiej Całonocnej Drodze Krzyżowej uczestniczy od pierwszej edycji. – Było ślisko, bo mimo pokrywy śnieżnej te kocie łby pod spodem dawały taki "poślizg", że niektórzy upadali, ale w końcu w drogę krzyżową upadki są niejako "wliczone".
Trudne warunki pogodowe wykluczyły wspólną modlitwę przy krzyżach i kapliczkach przydrożnych. Kolejne stacje tego tradycyjnego wielkopostnego nabożeństwa każdy z uczestników medytował sam, zmagając się ze śniegiem i wiatrem.
- To w sumie ostatni dzwonek, by coś sensownego zrobić w Wielkim Poście, by zastanowić się nad swoim życiem i dobrze przygotować do zbliżających świąt – mówi Katarzyna Gurmińska. – Najpiękniejsza była cisza, ponieważ założeniem tej drogi była wędrówka w milczeniu. Każdy mógł sobie medytować poszczególne stacje, modlić się, a natura, noc, pogodowe trudności dodawały głębi tym rozważaniom.
W sumie pątnicy pokonali około 14 kilometrów, kończąc wędrówkę w Farze około północy.
Kolejne nabożeństwo Drogi Krzyżowej - tym razem połączone z elementami misterium Męki Pańskiej na ulicach miasta - odbędzie się w najbliższy piątek 23 marca. Początek przed Farą o godzinie 19.00.