Czarodziejski flet w Parku Czartoryskich (video)

Udostępnij ten artykuł

W Puławach pod patronatem puławskiego oddziału Muzeum Nadwiślańskiego - Muzeum Czartoryskich odbyło się widowisko plenerowe - dwuaktowa opera Mozarta "Czarodziejski flet".

Puławy obok Kazimierza. Nie da się ukryć: tak było przez wieki. Puławy jako niewielka wioska rybacka żyła w cieniu Kazimierza bogacącego się na handlu zbożem. Tak było do czasów pojawienia się tu Czartoryskich, którzy rozwijając swoją posiadłość sprawili, że rangą swą dorównywała Warszawie. Puławy za ich czasów stały się centrum kulturalnym Polski przełomu XVIII i XIX wieku. Tutaj pojawiali się światli ludzie epoki, m.in. Norblin, Niemcewicz, Krasicki, Naruszewicz, Zabłocki, Piramowicz. Tutaj tworzyli poeta Dionizy Kniaźnin, architekt Piotr Aigner i kompozytorzy Wincenty i Franciszek Lesslowie, których pamięci poświęcono festiwal muzyczny – I Festiwal im. Wincentego i Franciszka Lesslów w Puławach, któremu patronuje Muzeum Czartoryskich – oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym.

Na zakończenie festiwalu przed Pałacem Czartoryskich w Puławach wystawiono dwuaktową operę Mozarta – „Czarodziejski flet”, nawiązując w ten sposób do puławskich tradycji teatralnych – wprawdzie za czasów Czartoryskich nie było tutaj specjalnej sceny teatralnej, ale spektakle odbywały się w sezonie letnim w plenerze na Kępie, a zimą - w pałacu.

- Wydarzenie adresujemy do wszystkich: dzieci, dorosłych, całych rodzin – deklarowali organizatorzy z puławskiej Fundacji im. Wincentego i Franciszka Lesslów. – Każdy znajdzie coś dla siebie. Wielopłaszczyznowość dzieła i jego ponadczasowa uniwersalność pozwolą najmłodszym na odbiór baśniowej historii o złej królowej, jej szlachetnej córce a także o prawym zakochanym księciu i jego sympatycznym kompanie o imieniu Papageno. Dorosłym zaś dadzą możliwość refleksji nad zagadnieniami miłości, przyjaźni, wierności, męstwa, cierpienia i wszystkimi innymi kwestiami, o których pisano i rozmyślano od zarania dziejów a na które recepty nie znaleziono do dzisiaj.

I tak też było. Przed pałacem w niedzielny wieczór zgromadziły się prawdziwe tłumy. Opera rozgrywała się nie tylko na scenie wystawionej przed wejściem do pałacu, ale także na mniejszych platformach rozstawionych w niedalekiej bliskości sceny głównej. Wykorzystano także balkon reprezentacyjny na pierwszym piętrze czy sam pałac, który wystarczał za całą dekorację.

Widowisko w wykonaniu zespołu Teatru Muzycznego w Lublinie oraz wybitnych solistów polskich scen operowych prowadzone przez Marcina Sompolińskiego okazało się prawdziwą ucztą dla ducha.

- Na puławskim dworze inicjowano wydarzenia budzące podziw i szacunek innych ośrodków, o prymat zaś w dziedzinie kultury i sztuki miejscowość konkurowała z największymi ośrodkami – mówią organizatorzy. – Chcemy, aby obecna, jak i każda przyszła edycja Festiwalu im. Wincentego i Franciszka Lesslów, zawierała odniesienia zarówno do dziedzictwa artystycznego Puław jak i istotnych dla miasta wydarzeń i osób bliższych naszym czasom. Szczególną uwagę w warstwie muzycznej zwrócić pragniemy na kompozycje i kompozytorów okresu klasycystycznego. Jest to o tyle istotne, że czasy te w muzyce polskiej sprawiają wrażenie niedocenianych a zdają się skrywać jeszcze wiele istotnych kwestii i utworów zasługujących na zaprezentowanie szerszej publiczności.

Festiwal był jedną z imprez uświetniających jubileusz 110. rocznicy nadania Puławom praw miejskich.

Data publikacji:

Autor:

Komentarze