Choć w teorii do sezonu turystycznego mamy jeszcze trochę czasu, w praktyce ten sezon już się rozpoczął. Na kazimierskim rynku pojawiły się przykawiarniane ogródki, a na ulicy Nadwiślańskiej stragany. Tymczasem lokalna społeczność domaga się zmian. Jakich? Uporządkowania przestrzeni miasta.
- Ulica Nadwiślańska od jakiegoś czasu jest ulicą handlową, a takową nie była jeszcze kilkanaście lat temu – mówi Remigiusz Jeżewski, mieszkaniec Kazimierza. – I teraz po remoncie, który został przeprowadzony, kiedy ulica Nadwiślańska wygląda naprawdę pięknie, okazuje się, że zostanie ona totalnie zasłonięta straganami, które funkcjonowały w tamtym sezonie i teraz też już się pojawiają.
Czy my naprawdę tego chcemy, pytają mieszkańcy. Kolorowych namiotów, stoisk z różnorodnym asortymentem na całej długości ulicy Nadwiślańskiej, Małego Rynku wypełnionego używaną odzieżą, nieuporządkowanymi stoiskami i wiecznie stojącymi niezbyt pięknymi namiotami...
- Estetyka na ulicy Nadwiślańskiej nie jest najlepsza, ale tak to wygląda w całym mieście – mówi jeden z handlujących, który od jedenastu lat ma stragan przy ulicy Nadwiślańskiej. – Poza tym, proszę też zrozumieć, że nie mamy na to wszystko wpływu. My staramy się coś z tym zrobić, zmieniliśmy swoje namioty na jednobarwne, ale nie mamy wpływu na to, że przyjeżdża ktoś z zewnątrz, ktoś zupełnie nowy i rozkłada namiot w paski. My naprawdę chcemy się dogadać, nie chcemy się kłócić.
Jak tłumaczy Romana Rupiewicz, przewodnicząca Samorządu Mieszkańców, handel jest ważną częścią życia miasta i mieszkańców. I ten handel uliczny gdzieś musi być.
- Moim zdaniem ulica Nadwiślańska jest jak najbardziej dobra do sprawowania tam handlu, bo jest to ulica, która nie ma żadnych walorów krajobrazowych – mówi Romana Rupiewicz. - Ale rzeczywiście ten handel, który teraz tam jest, jest straszny. Dlaczego nie możemy zatrudnić jakiegoś projektanta, który zaprojektuje nam, jak mają wyglądać stoiska, gdzie one mają stać. Przecież ci wszyscy ludzie mogą się na to zrzucić. Ja jestem przeciwnikiem namiotów, ale to mogą być przecież inne stoiska, mogą być drewniane, mogą być wozy, może to być malownicze...
Nie wszyscy jednak się z tym zgadzają...
- To jest ostatnia dziewicza ulica w Kazimierzu, ulica, gdzie nic się nie zmienia od lat – mówi Jacek Kośmiński. – Każda inna ulica jest już naruszona. To jest ostatnia ulica, gdzie nie powstają nowe budynki...
Część mieszkańców uważa, że handel na ulicy Nadwiślańskiej powinien być tylko dopełnieniem. Mogłoby tam stać kilka zgrabnych straganów, w jednym miejscu. Wtedy wyglądałoby to zupełnie inaczej.
- Trzeba ucywilizować Mały Rynek – mówi jeden z mieszkańców. – Tam przy każdym straganie stoi samochód. My nie możemy dojechać do swoich posesji. Przecież na Małym Rynku spokojnie zmieści się naprawdę dużo fajnych straganów. Ale w normalnym rozmiarze. Poza tym ludzie, którzy tam handlują, nie dopuszczają innych handlujących, by też tam sprzedawali swoje produkty. To kto tu w końcu rządzi?
Handlujący, którzy obecnie mają swoje stragany na ulicy Nadwiślańskiej, nie mają nic przeciwko przeniesieniu się na Mały Rynek. Niestety jak sami przyznają, obecnie nie jest to możliwe, bo nie ma tam dla nich miejsca.
- Radni chyba mogą określić, czym można w Kazimierzu handlować, prawda? – pyta jeden z mieszkańców. – Zakopane poradziło sobie z tym problemem, Sandomierz też. A u nas co się dzieje? Jeśli rada określi, czym można w Kazimierzu handlować i w jaki sposób, to wtedy nie będziemy musieli w ogóle rozmawiać o ulicy Nadwiślańskiej, bo wtedy wszystko trafi na Mały Rynek. I będzie ład i porządek.
Bez względu na to, jaką decyzję podejmą radni, mieszkańcy nie zamierzają ustąpić.
- To my tu mieszkamy, tu płacimy podatki – mówi jeden z przedsiębiorców do radnych. – Dlaczego więc traktuje się nas po macoszemu? Jesteście naszymi przedstawicielami, to my was wybraliśmy, więc oczekujemy, że to nasze interesy będziecie reprezentować.
Temat handlu na terenie miasta poruszany będzie podczas posiedzenia Komisji Zdrowia, Spraw Socjalnych, Porządku Publicznego, Ochrony Środowiska i Rolnictwa, które odbędzie się w najbliższą środę, 27 marca. Oprócz tego odbędzie się także dyskusja na temat parkowania, organizacji ruchu, a także poruszania się quadów i innych pojazdów terenowych po terenie gminy. Mieszkańcy Kazimierza po raz kolejny już zwracają także uwagę na inny problem:
- Chciałbym zaapelować o estetykę tego miejsca, Kazimierz to jest naprawdę perła – mówi Jacek Kośmiński. – A obecnie tonie on w plastiku. Wiem, że trzeba tu pogodzić różne interesy, ale zróbmy z tym coś. Kazimierz tonie w bannerach. Każdy, kto ma płot w Kazimierzu, może sobie powiesić na nim wielki baner. Ludzie przychodzą do galerii i mówią, że Kazimierza nie poznają. Tak nie może być.