Małe Kino 3 sierpnia w samo południe było wypełnione po brzegi. I nic dziwnego, skoro gościem specjalnym kolejnej Lekcji Kina podczas tegorocznych Dwóch Brzegów miał być Jerzy Stefan Stawiński – legenda polskiego kina. Kto nie zna takich filmów jak „Pułkownik Kwiatkowski”, „Obywatel Piszczyk”, „Godzina "W", „Akcja pod Arsenałem”, „Krzyżacy”, „Zezowate szczęście”, „Eroica” czy „Kanał”? Te i wiele innych obrazów powstały właśnie wg scenariuszy jego autorstwa. Niektóre – jak m.in. pokazywany swego czasu podczas Lata Filmów na kazimierskim Małym Rynku „Pułkownik Kwiatkowski” czy osławiony „Kanał” były adaptacją jego książek. Podobnie zresztą „Zezowate szczęście” pokazywane dziś w festiwalowym Kinie Mosquito nad Wisłą. Bohater pojawił się jako gość rozmowy przeprowadzonej przez Piotra Mareckiego dla Krakowskiej Szkoły Scenariuszowej w 2008 r. To był jeden z ostatnich wywiadów, jakich Stawiński udzielił przed śmiercią – zmarł 12 czerwca 2010 r. w Warszawie.
Z ekranu patrzy na widzów spokojna twarz starszego człowieka w jeansowej kurtce. Ma się wrażenie, że rozmawiając patrzy w głąb czasu. Odpowiada nieśpiesznie, dystansując się wobec rozmówcy, z humorem, chociaż trudno powiedzieć, ze rozmowa dotyczy rzeczy błahych. To lekcja kina – na temat polskiej szkoły filmowej, roli kierowników literackich w zespołach filmowych, roli pisarzy w procesie powstawania filmu. To lekcja z jednej strony sensu stricte teoretyczna – bo takie są pytania dziennikarza, z drugiej zupełnie praktyczna – bo Stawiński opowiada w oparciu o własne doświadczenia z pracy scenarzysty i kierownika literackiego w zespołach filmowych "Kamera", "Panorama" czy "Iluzjon". Konkluzja? Czy można nauczyć się pisania scenariuszy? Technikę można poznać w 5 minut – twierdzi Stawiński, ale żeby napisać dobry scenariusz „ważna jest głowa” - trzeba mieć o czym pisać. Jego scenariusze powstawały w oparciu nie tylko jego książki, ale przede wszystkim o wydarzenia, które miały miejsce naprawdę.
- Wajda i Munk poza inscenizacją nie wnieśli nic w sferze idei do filmów według moich opowiadań – mówił Jerzy Stefan Stawiński podczas wywiadu z Piotrem Mareckim. – Tworzyli rzeczywistość filmową, to jasne, ja nigdy nie twierdziłem, że scenariusz jest samoistnym utworem literackim, choć czasem może być. Natomiast normalny scenariusz filmowy, taki jak klasycznie w zawodowych kinematografiach uznają, to nie jest tylko samodzielny utwór, ale też treść. Formę nadaje mu reżyser. I dopiero jak forma jest połączona z treścią, otrzymujemy dzieło artystyczne.
- Dobry scenariusz jest podstawą dobrego filmu. Inaczej - widz trzeszczy krzesłem i ucieka - żartował Stawiński.
W czasie przerw natury technicznej w projekcji wywiadu dyskutowano na temat roli zespołów filmowych i kierowników literackich w obecnym polskim kinie. Jej kontynuacją może być spotkanie z Jerzym Kapuścińskim dyrektorem artystycznym Studia Filmowego „Kadr”, który jest gościem Dwóch Brzegów.