Przyszłoroczny budżet zakłada dochody gminy na poziomie 28651257,29 zł, natomiast wydatki – 31875893,46 zł. Powstały deficyt 3224636,17 zł jest o połowę mniejszy niż w roku ubiegłym.
Największą inwestycją do realizacji pozostaje szkoła, na którą miasto ze środków własnych przeznaczy w 2018 r. milion zł (plus 600 tys. dotacji). Trzy razy więcej środków pójdzie jednak na budowę chodników i dróg. Za 3 miliony zł gmina – współdziałając często z województwem i powiatem – chce wybudować chodniki w Parchatce, Bochotnicy, Skowieszynku, Wierzchoniowie, Dąbrówce i w centrum Kazimierza Dolnego oraz drogi w Miasteczku: od skrzyżowania Kwaskowej Góry z Czerniawami aż do wylotu wąwozu Na Wiktora, Słoneczną, Szkolną i utwardzenie wąwozu Na Niezabitowskiego (za Starą Chatą w prawo), a także na terenie gminy: w Bochotnicy ul. Zamłynie, w Rzeczycy, Wierzchoniowie, Parchatce, Węgiercu i drogę prowadzącą z Parchatki na Zbędowice.
- Wszyscy potrzebują dróg, a drogi w naszej gminie są w strasznym stanie, ale prawda jest taka, że nas w tej sytuacji na to nie stać – mówi Romana Rupiewicz przewodnicząca Samorządu Mieszkańców. – Rozumiem, że się zadłużamy, bo chcemy robić inwestycje, które przyniosą nam dochody, które poprawią gospodarkę finansową gminy, bo mamy program naprawczy na oddłużanie gminy, ale nic takiego nie ma miejsca. Ale nie rozumiem, że my się zadłużamy, żeby przekazać województwu czy powiatowi pieniądze na to, żeby oni zrobili coś, co należy do ich obowiązków.
Burmistrz Andrzej Pisula bronił budżetu w proponowanym kształcie.
- Decyzje związane z inwestycjami przyszłorocznymi poprzedzone były wieloma rozmowami na sesjach, monitami ze strony radnych, rozmowami z instytucjami – mówił burmistrz Pisula. – Jeżeli uzgadniamy, że podejmujemy pewne działania (bo jest pozytywna opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej), że są to rzeczy potrzebne, niezbędne, to dlaczego mamy tego nie rozbić? Dlaczego mamy nie zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców? Nie zrobić ulicy Nadwiślańskiej, skoro nam wojewoda przekazuje pół miliona złotych? Mówicie, że trzeba się zająć długiem: spłacić go w dwa lata i nic przez ten czas nie robić. Ciekawe, jak by się wtedy zachowali mieszkańcy? Bo mieszkańców nie interesuje to aż tak bardzo. Wybrali człowieka, wybrali ludzi, którzy w ich imieniu działają, w jakiś sposób nam zaufali i naszą rolą jest, żeby tego zaufania nie zawieść.
Burmistrza bronili też radni.
- Chciałbym podziękować panu burmistrzowi, pani skarbnik – mówił wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Stanisław Kuś. – Wiemy, że w ubiegłorocznym budżecie nie było zaplanowanych środków na projekty tych chodników. W miesiącu kwietniu pojawiła się możliwość zaplanowania tych wydatków. Wiem, że naprawdę te chodniki są potrzebne: widzicie Państwo, ile ludzi na poboczach ginie. Wypadki się zdarzają. W Wierzchoniowie dużo wypadków, w Parchatce. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby ktoś z radnych zagłosował przeciw.
Burzliwa dyskusja wywiązała się przy okazji ulicy Szkolnej, na którą w budżecie przeznaczono 220 tys. zł.
- Umawialiśmy się na realizację ulicy Szkolnej w całości, a teraz dowiaduję się, że ma być tylko przebrukowana trylinka. Jak to w końcu jest? – pytał Roman Wolny mieszkaniec Szkolnej. – Wracam do tej sprawy po raz któryś, bo ja tu słyszę o chodnikach, ale nie mogę otrzymać akceptacji od radnych, by ulica Szkolna była przejezdna, bez kałuż, żeby ludzie mogli chodzić po ulicy, przy której znajduje się 8 czy 9 zabytków wpisanych do rejestru, które przyciągają turystów zostawiających tu pieniądze.
Burmistrz nie potwierdził wersji o przebrukowaniu.
- Sprawy własnościowe powodują, że nie można tam zaprojektować drogi gminnej o konkretnych wymiarach. Trzeba by było cały Grodarz przesunąć w prawą stronę, żeby działka drogowa spełniała kryteria drogi gminnej. Jedynym wyjściem jest stworzenie drogi wewnętrznej, która wtedy nie będzie musiała mieć takich parametrów jak drogi gminne – mówił burmistrz.
Jak będzie wyglądała ulica Szkolna po remoncie - tego na tej sesji się nie dowiedzieliśmy.
- Gdyby radni na sesję podążali swoimi samochodami ulicą Szkolną, może wtedy ten temat byłby im znany – skonkludował Roman Wolny.
Zanim radni przystąpili do głosowania nad budżetem, radna Wolna poddała pod głosowanie wniosek, by nad budżetem głosować imiennie. Za tą propozycją głosowało 7 radnych: Ewa Wolna, Magdalena Grabczak, Laurencja Krasowicz, Tomasz Marczak, Adam Gębal, Jakub Pruchniak i Kamil Kubiś. W związku z tym, że drugie tyle radnych było przeciw (Mirosław Opoka, Piotr Guz, Stanisław Kuś, Grzegorz Górecki, Renata Mokijewska, Mariola Materek i Andrzej Kozłowski) nie udało się osiągnąć większości głosów i wniosek upadł.
- Czego nie chcą imiennie głosować radni? - pytał w czasie transmisji obrad na FB jeden z internautów. - Czego się boicie?
Radni ostatecznie głosowali przez podniesienie ręki. 12 radnych było za, radna Wolna była przeciw, radny Gębal wstrzymał się od głosu.
- Uchwaliliście skandaliczny budżet – skomentowała po sesji na swoim profilu na FB Romana Rupiewicz. – Prawdziwa kiełbasa przedwyborcza! 2 mln kredytu na drogi i asfalty. I nagle teraz, na niecały rok przed wyborami trzeba robić wszystkie na raz, no bo muszą ludzie nas wybrać?
Szczegółowy projekt budżetu znajduje się na stronie Urzędu Miasta i Gminy Kazimierz Dolny. Jak go Państwo oceniają?