Warsztaty teatralne zostały zorganizowane przez Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów już po raz trzeci, w tym roku przy współpracy z Kazimierskim Ośrodkiem Kultury, gdzie przez ostatni tydzień ferii odbywały się zajęcia ze znanym aktorem teatralnym i telewizyjnym Dariuszem Jakubowskim.
Dotychczasowe spotkania warsztatowe prowadzili w latach ubiegłych Wiesław Komasa i Anna Osławska. Zaprocentowały one przedstawieniami, w których obok dzieci i młodzieży wystąpili starsi kazimierzacy, by w końcu zdominować scenę Kuncewiczówki jako Teatr Marii i Jerzego Kuncewiczów. W jego wykonaniu zobaczyliśmy m.in. "Dziękuję za różę" Marii Kuncewiczowej, spektakl Jerzego Kuncewicza Biały wróbel czy Skrzydła służą do machania Anny Mirosławy Bocian-Czyż. Były to zawsze duże wydarzenia nie tylko teatralne, ale również i towarzyskie w Miasteczku..
Poprzez zajęcia z aktorami muzeum literackie stara się budować warsztat teatralny swoich potencjalnych wolontariuszy - aktorów, którzy w przyszłości mogliby wystąpić w organizowanych przez Dom spektaklach autorstwa nie tylko Marii i Jerzego Kuncewiczów.
- W planach pracy Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów mamy realizację takiego projektu teatralnego dramaturgicznego pt. "Najważniejszy dzień w życiu Kazimierza" – mówi kierownik Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów Wanda Konopińska Michalak. – Miałoby to być przedstawienie powstałe z relacji mieszkańców naszego miasta, którzy opowiedzą – każdy we własnym imieniu – o najważniejszym dniu, jaki przeżyli w Kazimierzu. Z tego powstałby scenariusz i duże kazimierskie miejscowe przedstawienie.
- Poza tym ja ciągle chcę wrócić do młodzieży z tego względu, że na przykład „Lekki oddech” Iwana Bunina, którego adaptację mamy już gotową, udałby się znakomicie, gdyby zagrali w nim stosunkowo młodzi aktorzy, tacy jak ci, którzy uczestniczyli w tych warsztatach - mówi Wanda Michalak.
Młodzi uczestnicy Warsztatów Teatralnych 2012 w Kazimierzu pracowali więc przez cztery dni ferii nad doskonaleniem warsztatu teatralnego pod kierunkiem aktora Dariusza Jakubowskiego.
Dariusz Jakubowski – Warsztat teatralny 2012 potraktowałem jako spotkanie – posiłkując się Stachurą, który mówił, że życie ma mieć nie cel, ale sens.
Gdzie kończą się wszystkie ściany?
Na rogu!
Dokąd prowadzą wszystkie cele?
Do grobu!
Chodzi o to, by życie przeżyć z sensem. Założyłem sobie, że warsztaty będą miały formę spotkania i będzie miało ono sens, a nie cel. A sens ten będzie miało wtedy, jeżeli każdy z jego uczestników – ja również – na przykładzie spotkania ze sceną, spotkania z własnym głosem, z własną ułomnością, z własnym ciałem, z własną impostacją – uświadomi sobie jakiś brak w sobie.
Coraz mniej mamy takich wyzwań szlachetnych, żeby spotkać się i wzajemnie się zainspirować, obdarować się wzajemnie. Obdarować się życzliwością, spojrzeniem, fajnym, miłym spędzeniem czasu – spędzonym wspólnie razem i z sensem. Nasze spotkanie pozwoli może, by jego uczestnicy zostali wyposażeni w pewien bagaż doświadczeń – i uzmysłowią sobie, nad czym powinni pracować, żeby ten swój brak uzupełnić i osiągać jakąś własną pełnię, doskonałość.
Więc ten warsztat teatralny służy bardziej człowiekowi niż potencjalnemu przyszłemu aktorowi…
Dariusz Jakubowski – Oczywiście. Bo przecież umówmy się, ile z tej młodzieży tak naprawdę stanie na scenie? I nie o to tu chodzi. Chodzi o to, żeby to doświadczenie – zmagania się z tremą, z własnym ciałem, z własnym głosem – żeby ono zaistniało. Ono zaprocentuje potem w maszerowaniu przez życie. Będzie się na przykład aktywniejszym widzem, będzie się wiedziało, na czym polega trudność, będzie się pełniejszym człowiekiem po prostu.
- Myślę, że Dariusz Jakubowski tak się wpisuje w Kazimierz, jak Artur Żmijewski w Sandomierz, tylko serialu swojego nie ma… - napisała kiedyś jedna z naszych czytelniczek. Pan często przyjeżdża do Kazimierza, często angażuje się tu w życie kulturalne. Czy ma Pan czas również tu odpoczywać?
Dariusz Jakubowski – Mamy z żoną takie miejsca, w których się regenerujemy, odpoczywamy, jesteśmy u siebie. I jednym z nich jest Kazimierz.
A jeśli chodzi o sam warsztat, to było to twórcze, ale bardzo wyczerpujące doświadczenie.
Bardzo bliskie mi jest opowiadanie Prusa „Powracająca fala” Ideą jego jest, że każdy z naszych uczynków jest „jak kamień w wodę”. Kamień w wodę rzucony powoduje, że na tafli jeziora powstaje fala, która się rozchodzi, odbija się od brzegu i wraca w to samo miejsce w sposób zwielokrotniony W związku z tym każdy nasz uczynek – czy on będzie dobry czy niedobry – do nas powróci. Jak emitujemy z siebie życzliwość, to i dostaniemy życzliwość, a jeżeli nie dostaniemy, to i tak to nie jest zmarnowane, bo gdzieś to jest zapisane w gwiazdach…