Kapliczka na Wylągach ufundowana została w 1907 r. przez Wojciecha Kobiałkę.
- Fundatorem był mój pradziadek, który był dość bogatym człowiekiem w tej okolicy. Z jakiej okazji ją ufundował, dokładnie nie wiadomo. Może ludzie mu zazdrościli? – zastanawia się prawnuk fundatora Janusz Kobiałka.
Tak czy inaczej kapliczka stanęła na polu Wojciecha Kobiałki, który doczekał się czwórki potomstwa: trzech synów – Władysława, Michała i Pawła oraz córki Agnieszki. Spoczywa na kazimierskim cmentarzu.
Kapliczka – biała, prosta w formie dzieli się na trzy poziomy. Dolny – widoczny jest tylko częściowo. Zdobią go głębokie konchowe nisze.
- Ta figura jest zadołowana na dwa metry – mówią miejscowi. – Ten łuk, który jest teraz ledwie widoczny, był tak duży, że człowiek swobodnie mógł tędy przejść.
Wysokość kapliczki nad poziomem gruntu znacznie się zmniejszyła po tym, jak w latach 50. XX w. w miejscu dawnego wąwozu zrobiono nasyp i wykonano drogę.
Wewnątrz znajduje się polichromowana figura św. Józefa z dzieciątkiem przypominającym putta w kazimierskiej farze. Mały Jezus trzyma jednak w ręce nie świecznik, a kwiat lilii. Ciemnozielony płaszcz Józefa jest mocno pofałdowany, jakby unosił się na wietrze, co także nawiązuje do kazimierskiego późnego renesansu. Rzeźba wykonana została z drewna topolowego przez miejscowego snycerza. Kto nim był, niestety nie wiadomo. Figura poddana renowacji została ponownie ustawiona wewnątrz odnowionej kapliczki w niedzielę 3 listopada w czasie uroczystości poświęcenia przez ks. Tomasza Mitala w obecności mieszkańców, którzy wraz parafią doprowadzili do odnowienia kapliczki.
Kapliczka swoją inskrypcją „Boże, daj temu, co zazdrości” przypomina przechodniom o systemie wartości. A w maju otacza ją wianuszek wiernych zbierających się niezmiennie na śpiewane majówki.