To już piąty sezon, odkąd w ramach akcji Bezpieczny Stok ratownicy TOPR, GOPR, funkcjonariusze policji przekonują, jak ważne jest zachowanie zasad bezpieczeństwa na stoku.
- Promujemy jazdę w kasku. Trzeba pamiętać, że ze względu na ustawę, która weszła w życie dwa lata temu, o bezpieczeństwie w górach i na zorganizowanych terenach górskich dzieci do lat 16 muszą jeździć w kaskach. My uważamy, ze nawet gdyby tej regulacji prawnej nie było, to najzwyczajniej w świecie najrozsądniej jest jeździć w kasku – mówi Sylwia Groszek, rzecznik Stowarzyszenia Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych. – Podam przykład: jeżeli jabłko uderzy z impetem o coś twardego, to co się z nim stanie? Oczywiście rozpadnie się. A jeżeli będzie w gąbce, w czymś, co zamortyzuje upadek? Już się nie rozpadnie. Dokładnie to samo będzie z naszą głową. Bo trzeba pamiętać, że śnieg nie zawsze jest miękki i puszysty. Bywa również twardy, zwłaszcza na stoku.
Warto przy tym pamiętać, by nosić kask odpowiednio dobrany. Nie zakładać go na kucyki czy czapki z pomponami, bo to w razie wypadku spowoduje uraz. Pod kask można założyć co najwyżej specjalną czapkę kominiarkę płasko przylegającą do głowy. Ważne jest, by kask nigdzie nas nie uciskał, ale nie był z kolei za duży, bo w chwili wypadku może po prostu spaść z głowy. Bardzo ważne, by zapięcie było nie na brodzie, tylko by przylegało pod brodą, oczywiście umożliwiając swobodne oddychanie.
- W prosty sposób można sprawdzić, czy kask jest odpowiednio dobrany – mówi Sylwia Groszek. – Wystarczy przyłożyć do czoła dwa palce, jeśli wypełnią ona szczelinę pomiędzy brzegiem kasku a brwiami, kask jest dobrany właściwie.
- Pamiętajmy – mówi Sylwia Groszek – że kask nie jest na całe życie. Kaski mają gwarancję 3 – 5 lat, po tym okresie kask trzeba wymienić.
Akcja Bezpieczny Stok, podczas której można było uzyskać takie i inne informacje na temat bezpieczeństwa na stoku, prowadzona była w formie rozmów przede wszystkim z najmłodszymi, którym – jak się okazało – nieobcy był dekalog narciarza. Na stoku po prostu trzeba uważać na siebie i na innych. Dzieci uczestniczące w quizach otrzymywały na przykład kamizelki odblaskowe, by być lepiej widoczne na stoku, bo stok, to przecież nic innego jak droga, po której z prędkością auta poruszają się przecież narciarze czy snowboardziści.
Akcja Bezpieczny Stok to także aerobik przy muzyce. Po co? By w ramach rozgrzewki rozgrzać mięśnie rozleniwione przez siedzący tryb życia przed jazdą na nartach. To także symulacja wypadku na stoku, w którym – na szczęście tylko w roli aktorów – chętnie wcielały się kolejni mali aktorzy. To kilka godzin gier i zabaw na świeżym powietrzu.
Teraz Akcja Bezpieczny Stok, która w na Stacji Narciarskiej Kazimierz odbyła się po raz pierwszy, prowadzona jest na stacjach narciarskich Beskidu Sądeckiego. Być może – jeśli warunki zimowe się utrzymają – na Lubelszczyznę jeszcze powróci.
Fot. Mateusz Stachyra