Po raz kolejny sprawa budowy szkoły utknęła w martwym punkcie. Tym razem nie chodzi o skarpę, która już jest realizowana, ale o łącznik od frontowej strony budynku. Metalowy stelaż powstał już dawno, ale nie może doczekać się na szklaną obudowę. Dlaczego? Jak wynika z dokumentacji, obowiązek opracowania projektu wykonania tego elementu leży po stronie wykonawcy, a ten tłumaczy, że sprawa nie jest wcale taka prosta. Pracuje nad nim już trzecia firma, dwie poprzednie – bez powodzenia.
- Stwierdziliśmy kolejny błąd projektowy – tak jak był błąd w projektowaniu skarpy – mówi dyrektor Rafał Kasprzyk z Coprosy. – Według nas polegał on na tym, że niewłaściwie zostały zaprojektowane zamocowania bocznych profili słupków narysowane jako dwa połączenia. Wykonaliśmy obliczenia statyczne i wyszły one negatywne. Przekazaliśmy to gminie z zapytaniem, kiedy otrzymamy właściwą dokumentację. Tej dokumentacji do dzisiaj nie mamy. W międzyczasie zmienił się nasz projektant, poprosiliśmy o opinię drugiego, ponieważ pomyśleliśmy, że być może poprzedni się mylił. Drugi potwierdził nasze obawy. Poprosiliśmy trzecią firmę o zaproponowanie nowych rozwiązań, która złożyła swoją wersję projektu warsztatowego. Minimum trzeba zamontować 3 a na dachu 4 punkty podparcia, inaczej by to nie spełniło wymagań. Ustalenia z architektem toczyły się od maja. Cały czas eskalowane są problemy i postulaty, które trzeba wprowadzać do dokumentacji. Zgadzam się: część z nich jest zasadna. Dzisiaj usłyszałem o śniegu – dostaliśmy pismo od architekta: tu jest 16 punktów – jeden z nich to jest obciążenie śniegiem – gdzie napisano: należy ponownie przeanalizować obudowę zadaszenia łącznika z uwzględnieniem zwiększonych obciążeń śniegiem w strefie styku z uwzględnieniem możliwości uderzenia zsuwającego się śniegu. Architekt powiedział, że w zasadzie są to jego komentarze, które można, ale nie trzeba uwzględnić. To ja nie wiem, czy to jest sabotaż, panie burmistrzu? Stawianie żądań, żądań, żądań, które teraz się wycofuje mówiąc: a w zasadzie to są moje komentarze? Jeden z wariantów projektu – bo to nie jest jeszcze zakończony projekt – przewiduje, że jeżeli uwzględnimy wszystkie siły możliwe i nadmożliwe i jeszcze zabezpieczymy przed jakimiś tam opadami, to na dachu łącznika będzie 34 - milimetrowa szyba plus 16 mm pustki, czyli prawie 5 centymetrowa szyba – jak na aucie pancernym!
Wyjaśnień architekta zebrani nie usłyszeli. Przy stole długim stole przygotowanym dla przedstawicieli projektanta i wykonawcy oraz władz miasta zasiedli tylko burmistrz Andrzej Pisula, pełnomocnik gminy mecenas Paweł Wojnowski oraz prowadząca inwestycję z ramienia gminy Teresa Pycior. Obecni na sali przedstawiciele wykonawcy zasiedli razem z publicznością. Przedstawiciele projektanta byli nieobecni.
Sprawę łącznika skomentowała gmina, nie przyjmując jej do wiadomości. Mecenas Paweł Wojnowski stwierdził, że skoro wykonawca nie zgłaszał uwag na wstępie, to znaczy, że nie miał zastrzeżeń co do dokumentacji projektowej. Problem jednak jest i nie wiadomo, czy nie przełoży się na termin oddania szkoły do użytku.
- Liczę na to, ze się uda – powiedział mecenas Wojnowski, chociaż pewne rzeczy nie zależą od inwestora. Mamy jeszcze dwa miesiące, nie wiadomo, jaka będzie aura. Padła deklaracja z ust kierownika Zaremby, że jest szansa, żebyśmy się z tymi robotami wyrobili. Chcielibyśmy, żeby te prace były szybciej realizowane. Generalny wykonawca wydłużył czas dobowy realizowanych robót, co nas cieszy, chociaż składaliśmy oczekiwania, by została wprowadzona praca w systemie dwuzmianowym. Liczymy na to, że wszystkie terminy zostaną zachowane.
Rodzice wyrażali obawy, gdzie dzieci będą się uczyć, jeśli nowa szkoła nie zostanie oddana w terminie.
- Liczymy wszyscy, że się uda, ale wiadomo, że życie jest takie, że czasami może się nie udać, że będą odbiory wszelkich odpowiedzialnych za to urzędów. Moje pytanie jest takie: wiemy, że umowa kontenerowa jest podpisana do końca grudnia, więc my rodzice wyrażamy zaniepokojenie, co będzie ze szkołą, gdzie dzieci się będą w drugim półroczu roku szkolnego? – pytała w imieniu rodziców Anna Łuczywek.
- Ja nie dopuszczam takiej myśli – odpowiedział krótko burmistrz.
- Nie ma żadnych przeszkód, by ewentualnie rozpocząć rozmowy z firmą na temat przedłużenia terminu dzierżawy – uspokajał mecenas Wojnowski. – Można wystąpić też o przesunięcie terminu ferii i połączyć ferie świąteczne i zimowe. Na pewno wszystkim zależy na tym, żeby szkoła powstała zgodnie z projektem.
Decyzje dotyczące łącznika mają zapaść w najbliższych dniach. Wykonawca podkreślał, że firma, która ma przygotować elementy do budowy łącznika jest gotowa.
- Stoją w blokach startowych już od czerwca, są gotowi uruchomić produkcję – mówił dyrektor Kasprzyk. – Jakiś czas temu złożyliśmy do gminy rozwiązanie bliższe projektowi, które spełnia wymagania i być może nawet nie tak drogie. Jeżeli pan projektant zaakceptuje obliczenia statyczne, to składamy je do produkcji i podpisujemy umowę. I działamy.