Trwa listopad – miesiąc nagich drzew, smętnych cmentarzy i długich wieczorów sprzyjających mrocznym opowieściom, snutym podczas towarzyskich spotkań. Chociaż czasy pogawędek przy pracach kolektywnych w czasach telewizora i innych elektronicznych gadżetów odeszły w przeszłość, to historie – w tym te straszne, o duchach – wciąż trwają w świadomości ludzi.
– Skąd się biorą legendy o duchach? Otóż opowieści o nich są tysiące, czasem pozornie bardzo do siebie podobnych, ale bardzo różnych w szczegółach. Przede wszystkim legendy o duchach wzięły się z wiary w życie pozagrobowe i w to, że zachodzi silna interakcja pomiędzy światem „tu” i światem „tam” – piszą we wstępie do nowo wydanej książki „Duchy polskich miast i zamków” Witold Vargas i Paweł Zych. – Na takim założeniu opierały się pierwotne religie animistyczne (anima – duch), stąd wciąż żywy w wielu krajach kult przodków i dawny słowiański obrzęd dziadów, zastąpiony dziś świętem zmarłych. Wiara ta, wręcz instynktowna u ludzi, staje się bardzo silna w chwili utraty kogoś bliskiego, każdy zna podobne historie. Tak też jest z częścią legend w tej książce – wzięły się z osobistych przeżyć konkretnych ludzi.
Książka „Duchy polskich miast i zamków” Witolda Vargasa i Pawła Zycha przypomina takie straszne historie z terenu całej Polski, w tym także z okolic Kazimierza.
- Ducha dokładnie z Kazimierza nie ma w książce, bo takowego nie znaleźliśmy, ale jest legenda o Czarnej Damie z Janowca i o Czarnym Baranie. Opowiada ona o niewieście, która z początku pochowana została w szklanej trumnie właśnie w Kazimierzu, ale, że często z niej wychodziła i straszyła, to ciało przeniesiono do Janowca, gdzie żyła i zginęła. W drugiej części zamieścimy legendę z Bochotnicy – mówi Witold Vargas, który Kazimierz zna doskonale, studiował bowiem w Lublinie na IWA, a Miasteczko było miejscem jego studenckich wypadów.
Wśród klasycznych białych dam i bezgłowych jeźdźców, mieszkańców zapadłych budowli, zaczarowanych księżniczek i śpiących rycerzy w legendarzu opisano takze: ducha nieszczęśliwie zakochanej Czarnej Damy z Janowca, ducha matki dzieciobójczyni z Nałęczowa i ducha zgilotynowanej we Francji Rozalii Lubomirskiej z pałacu w Opolu Lubelskim.
Legendarz stanowić może punkt wyjścia do własnych poszukiwań wciąż istniejących i wciąż nowo powstających opowieści o postaciach z zaświatów, w jakie obrosła praktycznie każda polska miejscowość, także Kazimierz i okoliczne wioski.
Nieprawda? Wystarczy tylko wyłączyć telewizor i usiąść do pogawędki ze starszymi mieszkańcami. „Kto ma uszy, niechaj słucha!" – pisał ewangelista Mateusz. Zaufajmy mu także i w tym względzie…