- W nocy z 17 na 18 listopada 1942 r. Niemcy otoczyli wieś, żandarmi chodzili od mieszkania do mieszkania i zabierali osoby dorosłe; dzieci pozostawiali w domach. Wszystkich spędzili do zagrody sołtysa. Gdy doszedłem z żoną, na placu było już wiele osób, a jedna kobieta leżała zabita. Rozpoznałem ją, była to Helena Kłopotowska, jej mąż był poszukiwany przez Gestapo. Wszystkie kobiety zapędzili do stodoły, wierzeje zamknęli i wokół stodoły mieli rozlać beczkę benzyny, którą przywieźli ze sobą. Kobiety miały być spalone. Jeden z żandarmów rycząc „bandyci!” wybierał co okazalszych mężczyzn i odsyłał do mieszkania sołtysa, wśród nich byłem ja i wszyscy moi koledzy z komórki konspiracyjnej. W mieszkaniu zabrano nam dokumenty, potem kolejno bito – wspominał w książce „Ucieczki ku wolności” nieżyjący już mieszkaniec Parchatki Zygmunt Pawłowski, żołnierz Września 1939 r. , którego wywieziono do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, potem w Buchenwaldzie, a potem do Francji, skąd wrócił do domu w lipcu 1945 .
- Jakież było zdziwienie i zarazem radość moich bliskich, bo kilka miesięcy wcześniej otrzymali wiadomość z obozu w Buchenwaldzie o mojej śmierci – czytamy w książce.
Nie wszyscy mieli jednak tyle szczęścia co Pan Zygmunt. W Kazimierzu i okolicach rozstrzelano co najmniej 140 osób, a około 300 wywieziono do obozów koncentracyjnych, skąd wrócili nieliczni. Pamięć o nich czczono nie tylko w Kazimierzu podczas tradycyjnej mszy św. w klasztorze oo. franciszkanów, ale i pod pomnikami ofiar krwawej środy w Kazimierzu, w Bochotnicy i w Parchatce, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze.
- Pamięć o tych wydarzeniach przekazywali nam nasi dziadkowie, nasi rodzice. Teraz mamy wolną Polskę, możemy swobodnie chodzić po ulicach, planować naszą przyszłość, przyszłość naszych dzieci Ci ludzie, których nazwiska są wyryte na tych tablicach, także chcieli normalnie żyć. Niestety wojna nie dała im szansy na normalne życie – mówił burmistrz elekt Artur Pomianowski. – Teraz po 76 latach ta pamięć ciągle w nas tkwi. Będziemy pamiętać o ofiarach, które poległy w czasie II wojny światowej. Cześć ich pamięci!
Do zebranych zwrócił się także Tomasz Nadolski z Akcji Katolickiej, który podkreślił, że mówiąc o okupantach należy nazywać ich narodowość.
- Jeżeli będziemy używali zamienników „hitlerowcy, naziści”, to nie dziwmy się, że na całym świecie piszę się dzisiaj o polskich obozach koncentracyjnych. W takiej narracji historycznej znika sprawca II wojny światowej – mówił Tomasz Nadolski. – My musimy mówić prawdę. 76 lat temu w Kazimierzu łapanki, pacyfikacje i mordowanie wykonali żołnierze niemieccy. Nas nie obchodzi, która partia wygrała wybory w Niemczech w 1933 r. Na nas napadło państwo niemieckie i pierwszą ofiarą tego państwa - ja nazywam je państwem zbrodniczym – była Polska.
Słowa te padły wobec przedstawicieli szkół, straży pożarnych i instytucji. Wysłuchało ich jednak niewielu mieszkańców, których wystraszył coraz gęściej padający śnieg.
- Została nas tu garstka – zauważył gwardian klasztoru ojciec Eliasz. – Czegóż się bać? Śniegu? Zimna? Nie trzeba się tego bać. Bać się trzeba bylejakości, tego, że uciekamy od tego, co najważniejsze. O jakby się chciało uczestniczyć w tych uroczystościach wobec całej społeczności….
76. rocznica krwawej środy
Niedziela w Kazimierzu upłynęła pod znakiem wspomnienia wydarzeń krwawej środy. W Kazimierzu. W Parchatce. W Bochotnicy. Od tamtej pory minęło już 76 lat…