150 lat temu przez blisko tydzień podczas nocy zaborów w Kazimierzu cieszono się wolnością. Kazimierska Rzeczpospolita Powstańcza przestała istnieć 1 lutego 1863, kiedy to powstańcy na wieść o zbliżającej się armii carskiej podjęli decyzję o wycofaniu się z miasta. Czy pamięć o tamtych czasach, tamtych ludziach jest wciąż jeszcze żywa w Miasteczku?
Piotr Ruciński przy stole przegląda rodzinne pamiątki. Spośród zdjęć i notatek wydobywa fotografię swojego pradziadka Karola urodzonego 28 stycznia 1836 r. we wsi Michałkowice na Podlasiu. Na niej surowa twarz mężczyzny z wąsami i brodą, z zapadniętymi oczami. To zdjęcie zrobiono w warszawskiej pracowni S Trzcińskiego niedługo po powrocie z syberyjskiej zsyłki. „Niepogoda nie czyni różnicy w zdjęciach” – czytamy na odwrocie. Mistrz fotograficzny nie kłamał. Zdjęcia mimo upływu czasu zachowały się świetnie. Zdjęcia – bo na drugim wykonanym w tej samym zakładzie widnieje podobizna żony Karola – Julii Rucińskiej z Wojsławskich, która towarzyszyła mężowi podczas dwudziestoletniego okresu zesłania.
- Tęsknota moja za krajem, kościołem, obrzędami i zwyczajami religijnymi dochodziła do rozpaczy, do obłędu i gdyby nie to, że żona moja pojechała ze mną na wygnanie, że tam zrodziły się moje dzieci, dla których miałem obowiązki nie wolno mi ich było zostawić sierotami targnąłbym się na własne życie – pisze Karol Ruciński w „Opisie życia i pochodzenia Karola Rucińskiego dla moich dzieci i wnuków”, który sporządził 1900 r. w wieku 65 lat dwa lata przed swoją śmiercią.
Karol Ruciński decyzją carskiego sądu został skazany na 8 lat „katorżnych robót” – które według przekazów rodzinnych wykonywał przykuty do taczki – a potem na osiedlenie się we wsi Ujsoła czy Usolja za Irkuckiem. „O samym pobycie tam przez dwadzieścia lat mamy już strzępki wiadomości” – dopisano w uzupełnieniu do pamiętnika Karola Rucińskiego. Pojawiają się informacje, że tam z rodziną „nabożeństwa odprawiał, nawet umierających rodaków na śmierć „dysponował”, bo ksiądz z Irkucka raz na rok do ich kolonii przyjeżdżał…”
Za co spotkała go tak surowa kara, skoro pisze w pamiętniku, że w obawie o los swojej żony i rodzeństwa „nie miał przekonania do powstania”, które wybuchło niedługo po jego weselu w styczniu 1863 r.? Nie brał przecież udziału w walkach. Jako że dotąd pracował w charakterze urzędnika – przed powstaniem w kancelarii rewizora gubernialnego Dochodów Skarbowych Tabacznych w Pilicy – zaangażowano go do prac w administracji Rządu Narodowego. Zadenuncjowany został w grudniu 1863 r. Wyrokiem sądu wojennego skazano go na „posielienie”.
Na Syberii urodziło się siedmioro dzieci Karola i Julii Rucińskich. Najstarszy Kazimierz wiele lat potem osiadł w Kazimierzu, gdzie pracował w garbarni mieszczącej się w spichlerzu pod wianuszkami i zapisał się w historii miejscowej społeczności m.in. jako współzałożyciel Spółdzielni Zgoda i Ochotniczej straży Pożarnej, a także jako aktywny aktor amator miejscowego teatru, który działał w Kazimierzu pod przewodnictwem doktora J. Pawłowskiego.
To losy – jedne z wielu – których pamięć celebruje się w kazimierskich rodzinach. Jeżeli mogą się Państwo podzielić swoimi historiami rodzinnymi z czasów powstania styczniowego zapraszamy do udziału w spotkaniu organizowanym przez Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki 13 kwietnia o godzinie 15.00.
- Zapraszamy kazimierzaków posiadających pamiątki po swoich przodkach - powstańcach. Chcielibyśmy uczcić pamięć po naszych bohaterach, przypomnieć ich sylwetki. Mamy nadzieję, że na spotkaniu zaprezentowane zostaną fotografie, listy oraz inne pamiątki – mówi Monika Dudzińska z Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystyki.
Gospodarzami spotkania będą Anna Walencik, Piotr Ruciński i Kazimierz Parfinowicz.
Fot. Z archiwum Piotra Rucińskiego